aaa4 |
Administrator |
|
|
Dołączył: 03 Paź 2018 |
Posty: 4 |
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
|
|
|
|
achiavelli przez caly czas sledzil dokladnie sytuacje i gdy tylko ujrzal, jak otwiera sie brama, pochylil sie ku Caterinie i poinformowal ja o tym. Spiela natychmiast konia do galopu i ruszyla przed siebie w szalenczym pedzie, a za nia, bardzo blisko, Machiavelli i reszta swity Zolnierze Orsich, gdy tylko zobaczyli, co sie swieci, wydobyli z siebie pelen zlosci ryk i zaczeli zbiegac z murow na dol, by przechwycic jezdzcow, ale Sforza i jej ludzie okazali sie o wiele szybsi. Ezio zabral martwemu straznikowi luk i strzaly i polozyl trupem trzech zolnierzy Orsich, po czym zwinnie wspial sie na pobliski mur i zaczal biec po dachach miasta, dotrzymujac tempa Caterinie i jej ludziom, mknacym wzdluz waskich uliczek w kierunku cytadeli.
Im dalej zapuszczali sie w miasto, tym wiekszy chaos ukazywal sie ich oczom. Bylo jasne, ze bitwa o Forli jeszcze sie nie skonczyla - oddzialy zolnierzy pod sztandarami Sforzy z czarnym orlem i niebieskim wezem walczyly z najemnikami Orsich, a zwykli mieszczenie ukryli sie w domach albo, zdezorientowani, biegali bez celu w te i z powrotem. Stragany byly poprzewracane, pod nogami plataly sie gdakajace kury; w kaluzy blota siedzialo jakies
dziecko i wrzeszczac wnieboglosy nawolywalo matke, ktora wkrotce skads nadbiegla i porwala je w bezpieczne miejsce. Wokol rozlegaly sie odglosy walki. Ezio, przeskakujac z dachu na dach, sledzil na biezaco rozwoj sytuacji i ze smiercionosna precyzja posylal strzaly w kierunku zolnierzy Orsich, gdy ktorys z nich niebezpiecznie zblizal sie do Cateriny i Machiavellego.
W koncu wypadli na rozlegly plac przed cytadela. Byl opustoszaly. Podobne wrazenie sprawialy odchodzace od niego ulice - nikogo na nich nie bylo. Ezio szybko zszedl po murze i dolaczyl do reszty. Na murach obronnych cytadeli nie bylo zywego ducha, a jej potezne bramy szczelnie zamknieto. Wygladalo na to, ze cytadela byla rzeczywiscie nie do zdobycia, tak jak zapewniala Caterina, ktora teraz spojrzala w gore i z calej sily krzyknela:
-Otwierac, bando cholernych idiotow! To ja! La duchessa! Ruszcie dupy z miejsca! |
|